Na Antarktydzie nie występują żadne zwierzęta lądowe, kontynent zamieszkują głownie drobnoustroje, grzyby i glony. Nawet na zimnych plażach Antarktydy zwierząt nie ma wiele ale te, które tam występują są niebanalne. Poznajcie najczęstszych bywalców antarktycznych plaż – pingwina i lamparta morskiego.
Urocze i nieporadne na lądzie pingwinki łączą się w pary na całe życie. W jednym cyklu rozrodczym mają tylko jedno jajo ale za to dość solidne. Jaja pingwinów, w zależności od gatunku pingwina mogą ważyć nawet pół kilo. Jajo wysiadywane jest aż przez dwa miesiące, głównie przez samca. Żeby odseparować jajo od gruntu, pingwiny budują gniazda z kamyczków. Wyboru nie ma zbyt wielkiego, roślin nie ma a i kamieni niekiedy jak na lekarstwo, wokół śnieg i lita skała. Żeby nie paść z głodu, pingwiny zmieniają się. Rozprostowanie łap lub podmianę rodziców trzeba zrobić szybko, przede wszystkim dlatego żeby jajo nie zamarzło ale też dlatego, że pingwiny gromadzące się po sąsiedzku tylko czyhają na drogocenne kamyczki i bez skrupułów kradną je z gniazd nieuważnych rodziców. Bijatyki są na porządku dziennym, złodziej szybko ucieka z kradzionym kamykiem a ofiara go w zasadzie nie goni, no bo przecież jajo mogłoby w tym czasie zamarznąć! Krzyk i lamet okradzionego pingwina jest bardzo głośny a wstyd u złodzieja żaden…
Mniej sympatycznym zwierzątkiem patrolującym wody oceanu antarktycznego jest lampart morski (nie mylić z lwem morskim!). Lampart morski zwany również amfitrytą lamparcią jest wielką, centkowaną foką o wielkich zębiskach. Potrafi osiągać wielkość do 3,5 metra i wagę nawet do 600 kg. Zwierzę jest niezwykle szybkim i sprawnym zabójcą, jedynym drapieżnikiem, który zagraża mu w wodach Antarktydy jest orka. Bezwzględny zabójca słodkich pingwinków, zabija nie tylko z potrzeby ale i dla zabawy podrzucając ofiarę lub uderzając nią o powierzchnię wody. Zęby lamparta zbudowane są tak, że jest w stanie posilić się zarówno krylem, gdzie tylne zęby pomagają w odcedzeniu wody, jak i ciąć i rozszarpywać mięso. Budowa szczęki pozwala mu szeroko rozewrzeć paszczę, a budowa kręgosłupa szyjnego ułatwia cofnięcie głowy i uderzenie nią w ataku w sposób przypominający węża. Lampart nie przepuści także innym fokom, zapoluje również na człowieka jeśli ten znajdzie się w wodzie. Ale na lądzie czy krze też nie można czuć się bezpiecznie, lampart morski wyskakuje z wody nawet na 2 metry. Z natury to agresywne zwierzę, chętnie atakuje również pontony pracowników stacji badawczych. Znany jest przypadek próby ściągnięcia z kry lodowej szkockiego badacza. Lampart dwukrotnie ugryzł go w nogę próbując wciągnąć do wody, zrezygnował dopiero gdy towarzysze Szkota odstraszyli zwierzę kopniakami w głowę. Skuteczny atak lamparta na człowieka miał miejsce w 2003 roku. Amfitryta zaatakowała Kirsty Brown, naukowca biologa. Kirsty pływała w masce i z fajką kiedy zaatakowała ją amfitryta wciągając 60 metrów pod wodę. Kobiety nie udało się uratować. Lamparty często podpływają do nurkujących ludzi przynosząc im niczym pies upolowane pingwiny. Zdaniem naukowców nie jest to gest sympatii wobec człowieka lecz konieczność – lampart nie jest w stanie połknąć pingwina w całości, musi rozszarpać ofiarę. Szuka więc innego drapieżnika, który przytrzyma mu ofiarę. Ale uwaga, ze współbiesiadnika szybko można stać się daniem głównym!