Jest takie miejsce w Bhutanie, do którego pielgrzymują pary w nadziei na poczęcie potomka. To świątynia szalonego mnicha Chimi Lhakhang znajdująca się niedaleko małej wsi Sopsokha w dystrykcie Punakha.
Legenda głosi, że Drukpa Kunley żyjący na przełomie XV i XVI wieku wybudował i pobłogosławił świątynię świętując zwycięstwo nad demonicą Dochu La, którą pokonał swoim „magicznym piorunem mądrości” czyli penisem. Drukpa jako wędrowny mnich w trakcie swoich wędrówek spotkał się z nie jednym demonem. W okolicy Sopsokha natkną się na niezwykle grożną Dochu La. Demonica, zobaczywszy jak hojnie obdarzony jest przez naturę lama Kunley, uciekała przez góry i lasy, ale w końcu mnich ją dopadł i przywalił skałą. Żeby demonica nie mogła uciec, nad nią wzniósł stupę, która już na zawsze miała zatrzymać Dochu La na miejscu.
Drukpa Kunley był bardzo wesołym mnichem, korzystał z życia na wiele możliwych sposobów i niezbyt ortodoksyjnie podchodził do wymogów buddyzmu. Jego nauki buddyzmu opierały się na śpiewach, żartach, wielu nieortodoksyjnych zachowaniach seksualnych. Nic dziwnego, że Drukpa Kunley szybko znalazł wyznawców a wiara w niezwykłą moc jego „magicznego pioruna mądrości” jest nadal w Bhutanie silna.
Okolica jest doprawdy niezwykła – na ścianach domów wioski położonej tuż obok klasztoru namalowane są fallusy wszelkiej wielkości i kolorów. Takie malowidła przynoszą domostwu szczęście i pomyślność no i oczywiście odstraszają demony i wszelkie złe moce. W okolicznych sklepach kupić można fallusy zrobione z drewna, kamienia, kości i nawet włóczki. Większość bajecznie kolorowa, niektóre skromne i szare, niektóre z wielkimi zębami a jeszcze inne z anielskimi skrzydłami. Do koloru, do wyboru😊Najbardziej popularnym figurkom penisów towarzyszą również inne wariacje na ten sam temat – kolczyki, wisiorki, torebki, obrazy z motywem fallusa. Nie można mieć wątpliwości, że fallus rządzi w Sopsokha.
W świątyni Chimi Lhskhang znajduje się najważniejszy z fallusów – oryginalny drewniany fallus, który Drukpa Kunley przyniósł z Tybetu. Fallus zrobiony jest z ciemnego drewna i udekorowany srebrną rączką. Mierzy około 25 cm i jest używany do błogosławienia pielgrzymów, przybywających do świątyni w nadziei poczęcia dziecka. Jak we wszystkich świątyniach w Bhutanie i Nepalu, również w Chimi Lhakhang nie można robić zdjęć.
Ale udało mi się doświadczyć błogosławieństwa „magicznym piorunem mądrości”. Ceremonia jest krótka, nie ma oznaczonej godziny, po prostu trzeba mieć szczęście, że akurat mnichowi chce się pobłogosławić przybyłych do świątyni. Mnich, trzymając w ręku świętego penisa, zbliża się do osoby, która chce zostać pobłogosławiona. Należy pochylić głowę, a mnich przykłada nam fallusa do głowy. W trakcie błogosławieństwa należy mieć usta zasłonięte ręką. Pary starające się o dziecko biorą z ołtarza bambusowe kawałki, na których zapisane jest imię dziecka, które dzięki błogosławieństwu się urodzi.
Dawniej kobiety, które prosiły święty fallus o dziecko musiały zostać na noc w klasztorze. Praktyki tej zaprzestano po tym jak wiele dzieci rodziło się mocno podobnych do mnicha udzielającego błogosławieństw.
W świątyni znajduję się album ze zdjęciami, które przysyłają z różnych stron świata wdzięczne matki. Jako dowód, że błogosławieństwo było skuteczne a historia świętego „magicznego pioruna mądrości” ma swoją moc.
Ciekawe, czy otrzymane przeze mnie błogosławieństwo się spełni. Nie zostałam na noc w klasztorze, nie prosiłam również o potomka, poprosiłam o to by po prostu być szczęśliwą. Na pewno opuszczałam to miejsce w dobrym humorze – zadziałała atmosfera tego miejsca, radosna i z przymrużeniem oka…😊