Kiedy w 1907 roku Winston Churchill odwiedził Ugandę, nazwał ją perłą Afryki. Nie widziałam wszystkich krajów afrykańskich i trudno mi zweryfikować słowa sir Winstona, ale z pewnością Uganda to kraj o oszałamiającej przyrodzie i bardzo trudnej historii. Jak trudnej – wystarczy powiedzieć, że sąsiadami Ugandy jest Demokratyczna Republika Konga i Rwanda a od niedawna Sudan Południowy. Kiedy byliśmy w pobliżu granicy Konga lub Rwandy, ilość zapewnień jakie otrzymywaliśmy na każdym kroku od ugandyjskich ranger’ów raczej nas nie uspokajała ale kazała przypuszczać, że granice są wciąż niespokojne.
Zresztą sama Uganda ma wiele krwawych kart w swojej historii, żeby wspomnieć choćby Idi’ego Amina, krwawego dyktatora, który ogłosił się ostatnim królem Szkocji. Odrażająca kariera byłego boksera i absolutnego władcy Ugandy, uznawanego za jednego z najbardziej krwawych dyktatorów w historii świata wciąż jest tu w pamięci ludzi. Ugandyjczycy raczej ucinają temat, gdy rozmowa zmierza w kierunku „Rzeźnika z Ugandy”, nie chcą rozmawiać o człowieku, który to co umiał najlepiej robić to hodować kozy i mordować ludzi.
Uganda jest krajem słabo rozwiniętym, z bardzo szybkim przyrostem naturalnym, słabą gospodarką, szkolnictwem i medycyną. Zdecydowanie skarbem Ugandy jest jej przyroda a w szczególności białe nosorożce i goryle górskie, Bardzo chciałam te zwierzęta zobaczyć, oba gatunki zagrożone są wyginięciem. Oprócz goryli i nosorożców, w Ugandzie nie brakuje słoni, żyraf, lwów, bawołów czy antylop. Szczególnie w parku narodowym Królowej Elżbiety zobaczyć można całą wielką piątkę. Mi się udało. Zapraszam na krótką opowieść o Ugandzie.